W Polsce obowiązuje boloński system organizacji szkolnictwa wyższego. Polega on na trzech stopniach szkół wyższych, które kończą się pracami dyplomowymi i ich obroną. Pierwszy stopień zawiera wyższe szkolnictwo zawodowe. Dokumentami potwierdzającymi jego ukończenie są dyplomy inżynierskie i licencjackie. Drugi stopień jest magisterski, trzecim stopniem są studia doktoranckie.
Prace dyplomowe pozwalają na osiąganie tytułów, które są przepustkami do zdobycia dobrej pozycji na trudnym rynku pracy. Poszczególne dyplomy z różnych stopni edukacyjnych otwierają rozmaite furtki zawodowe. Wszystko zależy od kierunku, który się kończy, rodzaju dyplomu i marki uczelni, która dyplom wydała.
Wśród młodych ludzi, planujących swoją zawodową karierę pokutuje wiele fałszywych przekonań i mód, które w perspektywie mogą się dla nich okazać wysoce niekorzystne. Bardzo często o wyborze ścieżki edukacyjnej decydują mody. W efekcie na rynku pojawia się ogromna rzesza absolwentów modnych kierunków, zalewająca rynek pracy specjalistami z jednej dziedziny.
Wielu młodych ludzi jest przekonanych, że wykształcenie, które zapewni im godziwą pracę oferują kierunki ekonomiczne i finansowe. Oczywiście rynek uczelniany dostosował się do tego trendu i uczelnie otworzyły wiele biznesowych wydziałów, na których powstają tony prac dyplomowych, pisanych przez przyszłych bezrobotnych.
Analizy rynku zatrudnienia pokazują, że najtrudniej znaleźć pracę ludziom posiadającym dyplomy ekonomiczne i finansowe, a najłatwiej inżynierom. Specyfika każdego rynku pracy jest taka, że absolwenci mało popularnych kierunków zawsze będą w cenie. Wielu absolwentów ekonomicznych, finansowych i biznesowych kierunków brutalnie przekonało się, jak w praktyce funkcjonuje zasada popytu i podaży.